Szukaj

wtorek, 21 października 2014

Where Are They Now? - Steve Cutts

 
Przeprowadzka do innego miasta to całkiem spora rzecz, mówię całkowicie szczerze. Jeśli jednak dodać do tego, ze jest to przeprowadzka samodzielna, robi się coraz bardziej odpowiedzialnie. Może trochę mniej, jeśli przedtem przypomni ktoś sobie, że już nie raz wyjeżdżał...no, ale nie tak permanentnie. Pożegnałam już całkowicie moje (na miarę sił) ustabilizowane życie w rodzinnym mieście i rozpoczęłam studiowanie.
   Przeprowadzka do innego miasta bywa zabawna. Zwłaszcza jak owego miasta nie znasz i musisz korzystać z map, bo twój telefon nie jest na tyle nowoczesny, by mówić ci co masz robić. Papierowe mapy mają swój urok, ludzie patrzą się na ciebie jak na przybysza z obcej planety, a ty po prostu podchodzisz, wskazujesz palcem na arkusz i pytasz "Przepraszam, gdzie ja jestem?". Hej, ja się bawiłam znakomicie, naprawdę.
   Przeprowadzka taka może być i nawet straszna. I ludzie w tramwajach jacyś tacy inni, niby nie jestem daleko i niby wszędzie w Polsce to samo, a jednak inaczej. Nie ma opcji spotkania znajomej twarzy i człowiek czuje się taki anonimowy, może się zanurzyć w tym swoim 'nierozpoznaniu', aż nie zacznie mu się robić smutno, że jednak to dziwnie tak być i nie musieć być na raz.
   Jednak dobrze jak człowiek zajmie się tak wieloma rzeczami na raz. Pogubione przystanki, spóźnione tramwaje, notatki i wykłady. I wtedy można spokojnie, z pełną świadomością i całkowitym wytłumaczeniem, nie myśleć o niczym niepokojącym. O niczym co nie wyszło, co poszło nie tak, co znowu schrzaniliśmy, czego znowu nie doprowadziliśmy do końca lub z czym przeszliśmy się o mile za daleko.
   I te takie najbardziej proste sprawy pozwalają odpocząć. Obojętnie jakby się zmęczonym nie wróciło, obojętnie jak wykończonym by się nie legło na kanapie...wtedy jest perfekcyjnie. Nie trzeba się męczyć jakimś głupim rozwlekaniem tego, co by się cofnęło czego by się nie powiedziało,a co by się dodało. Bez zbędnych dysonansów, dychotomii i innych słów na "d".




A gdzie oni teraz są? Nie mam pojęcia. Pewnie w innym mieście, z innymi ludźmi, spełniają inne marzenia. Nie swoje przecież.

1 komentarz: